W czasach wszechobecnego spamu i nadmiaru komunikatów reklamowych, odbiorcy mailingów coraz częściej bez wahania kasują pocztę od nieznanych nadawców. Jest jednak kilka trików, które pozwolą nawet o 70% zwiększyć „otwieralność” Twoich listów elektronicznych.

 

W tym artykule nie będzie mowy o kwestiach prawnych (o tym, czym różni się spam od legalnego mailingu, mowa była i będzie jeszcze wielokrotnie w innych wpisach na naszym blogu). Nie będziemy też – o dziwo – zastanawiać się zbyt intensywnie nad czysto copywriterskim budowaniem magnetycznych tekstów (dziś tylko kilka słów w tym temacie, który szerzej będzie omawiany w kolejnych artykułach). Przyjrzymy się natomiast kilku zabiegom czysto formalnym, które pozwolą znacznie zwiększyć liczbę kliknięć w nasze e-listy, zmniejszając jednocześnie liczbę tych, które odbiorcy mechanicznie uznają za spam i przeniosą do kosza.

Zasada 1: Najważniejsze jest… pole „Od”

Zastanów się, jaki masz odruch czy odczucie, kiedy otrzymujesz maila, który w polu „Nadawca” zawiera zapis typu „Firma ABC”, „Doradztwo inwestycyjne”, „Producent żarówek” czy – jeszcze gorzej – „Biuro Marketingu” albo „Dział Sprzedaży”. Przecież większość odbiorców po takim zapisie identyfikuje korespondencję jako ofertę handlową, uznając ją z reguły za spam.

Jak się okazuje, pole „Od”, określające nadawcę listu, jest elementem, który w 60% decyduje, czy klient w ogóle zechce kliknąć w naszą korespondencję. Co zaskakujące, nawet tytuł wiadomości ma mniejszy wpływ na tę decyzję!

Przede wszystkim musisz uświadomić sobie, że klient nie lubi korespondować z maszynami, automatami, działami czy firmami; jeśli już otrzymuje maila, ważne aby otrzymał go od konkretnej, żywej osoby, z imieniem i nazwiskiem – to absolutna podstawa do nawiązania więzi międzyludzkiej. Nazwisko może być poprzedzone dodającym prestiżu tytułem lub funkcją (np. dr, prof., mec., red. itp.), które da odbiorcy dodatkową wartość – poczucie, że kontaktuje się z nimi ktoś ważny, a nie szeregowy przedstawiciel danej firmy czy organizacji.

W tytule e-maila należy bardzo starannie dobierać litery i słowa (fot. sxc.hu)

Dobrze też, jeśli po imieniu i nazwisku wystąpi dopowiedzenie, dzięki któremu adresat szybko zorientuje się, kim jest ów tajemniczy Jan Kowalski. Dopowiedzeniem takim może być nazwa firmy lub pełniona funkcja, np. Maciej Dutko – Dutkon.pl albo mec. Jan Cot – Prezes Kancelarii Lexownia.

Zasada 2: Dobry tytuł

O cechach dobrego tytułu w ofertach handlowych będziemy mówić na tym blogu często. W tym miejscu warto tylko wspomnieć, że jeżeli już pole „Od” przeszło przez naturalny filtr w mózgu odbiorcy, w kolejnej fazie weryfikacji takiej poddany zostanie właśnie tytuł. Te kilkadziesiąt znaków, jakie mamy do dyspozycji, należy wykorzystać bardzo przemyślnie – mogą one bowiem zarówno skłonić adresata do kliknięcia, jak i odstraszyć go.

Jak zniechęcić klienta od kliknięcia w nasz list? Sposobów są setki, a pomysłowość autorów ofert wydaje się nie znać granic. Aby nie być gołosłownym, oto jakie tytuły-odstraszaki wieńczyły e-maile, które otrzymałem w ostatnich dniach:

  • Ostatnie .eu do wzięcia!
    (a ja mam już dość darmowych domen, które wcale nie są darmowe)
  • Nareszcie domeny i serwery za darmo
    (akurat… dobrego serwera nikt za darmo nie da; chyba, że na kilka miesięcy)
  • W maju rozkwitają rabaty. Sprawdź
    (rabaty na co? dlaczego mam sprawdzać? co będę z tego miał?)
  • Czas na włoskie Soave
    (nie, dziękuję!)
  • Oferta pozycjonowania w Google
    (…i to po raz trzeci w ciągu 3 miesięcy)
  • Cenowa rekreacja!
    (jałowe pustosłowie)
  • Oferta „Last Minut” dla Milionerów!
    (no to rzeczywiście, chętnych będzie po byku)
  • Personal Hosting w wyjątkowo niskiej cenie!
    (dobry hosting nie powinien być tani)
  • Chcesz ją poznać?
    (ale co? finezję autora? już poznałem)
  • CAN I TRUST YOU?
    (a ja tobie, nadawco?)
  • PLSport|Tego jeszcze nie było NOWY profesjonalny sklep PIŁKARSKI !!!! |PLSport
    (tak długich i nudnych tytułów też jeszcze nie było; zwłaszcza jeśli adresat nie interesuje się piłką nożną za grosz)
  • Your email address has won in the microword.com internet promotions!!!
    (dziękuję, nagrodę proszę przesłać do najbliższego domu dziecka)
  • Сотрудничество
    (нет, спасибо)
  • Wszystko dla dzieci na wakacje. Prezent na Dzień Dziecka gratis!
    (dziwny ten gratis – a w mailu ceny od 39,99 do 59,99 zł)

…do tego wszechobecne wykrzykniki. A ja nie lubię, gdy się na mnie krzyczy!

I dla kontrastu garść (znacznie mniejsza) w miarę dobrych tytułów z ostatniego tygodnia:

  • Wygraj luksusowy wyjazd do SPA
    (węszę korzyści)
  • Czy jesteś w 1,7% rozwijających się ludzi?
    (intrygujące)
  • Darmowe testy jakości wody kranowej
    (konkret + myślenie o zdrowiu)
  • Wskocz do nas po miłość!
    (no no, ciekawe…)
  • 1%
    (i więcej słów nie trzeba)

Zasada 3: Pole „Do”

Jeśli tylko masz taką możliwość, zadbaj, aby Twój klient odebrał e-mail adresowany tylko do niego. Osoba, która w polu „Do” widzi wyłącznie własny adres e-mailowy, może się spodziewać, że jest jedynym adresatem wiadomości. Efekt ten można jeszcze wzmocnić stosując w nagłówku maila spersonalizowany zwrot do odbiorcy (Drogi Panie Macieju, Szanowna Pani Joanno).

Gorzej będzie wyglądała sprawa, jeśli adresy wszystkich odbiorców wkleimy w polu UDW (ukryte – do wiadomości). Wówczas adresaci w otrzymanych listach nie zobaczą swojego adresu, co pozwoli im sądzić, że nie są jedynymi odbiorcami. Zadziała więc coś w rodzaju odpowiedzi(alności) zbiorowej – im więcej osób, tym mniej każda z nich czuje się zobowiązana do wejścia w interakcję z nadawcą. Komunikacja spersonalizowana wymusza większą interakcję jednostek niż przemawianie do wielu.

Wyraźnym znakiem masowości są też tkwiące w polu adresata diabełki w rodzaju „Odbiorca mailingu” albo „Użytkownicy OnetPoczty”.

Najgorsza rzecz, jaką możesz jednak zrobić, to zdradzić w polu „Do” adresy wszystkich odbiorców. Nie dość, że o kameralności konwersacji „we dwoje” możesz wówczas zupełnie zapomnieć, to jeszcze narażasz się na zarzut ujawnienia cudzych danych. Przed dwoma dniami największa wrocławska uczelnia rozesłała w taki właśnie sposób mailing do swoich doktorantów; inna ze szkół wyższych, z którymi współpracuje, cyklicznie wysyła też mailingi do ponad 200 swoich pracowników, również zdradzając wszystkie adresy. Podobnie zresztą działają rozsyłane z premedytacją „łańcuszki szczęścia” czy prośby o krew dla „gasnącego” dziecka – ich celem w większości przypadków jest jedynie wyłudzanie adresów od tysięcy kolejnych, naiwnych internautów, którzy – dając się nabrać – ślą oszukańczą treść dalej, dołączając do wiadomości tak cenne dla oszustów kolejne adresy.

Taka forma prowadzenia korespondencji nie tylko świadczy o nieprofesjonalizmie, ale również o bezmyślności i nieodpowiedzialności nadawcy.

Сотрудничество

 

5 komentarzy

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

  • NIe wiedziałem, że informacja w polu „Od” może mieć aż tak duży wpływ na otwieralność wiadomości. To bardzo ważna informacja, jeżeli potrafi zwiększyć otwieralność nawet o kilkadziesiąt procent!
    A czy warto stosować programy typy SpamAssasin? tego nie wiem.

  • Cenne wskazówki – niestety czasem brakuje pomysłów, jak trafić do odbiorcy. Mam to szczęście, że korzystam z http://www.crm7.pl i mam raporty o przeprowadzonych akcjach. Dzięki temu wiem jaka wiadomość do jakiego odbiorcy trafiła w 100% a gdzie niestety akcja niezbyt dobrze wypadła. Trzeba pracy, pracy i jeszcze raz kreatywności by stworzyć naprawdę dobry newsletter a nie kolejny spam

  • I jeszcze można dodatkowo zadbać by nasz email nie był potraktowany jako spam. W treści i tytule należy unikać pewnych zwrotów i słów. Najlepiej przed wysłaniem przeskanować np. oprogramowaniem serwerowym typu SpamAssasin poprawność takiego maila. Wówczas będziemy wiedzieli co można poprawić zanim taki list trafi automatycznie na czyjąś skrzynkę do folderu SPAM.

  • dzieki za wskazowki 🙂 duzo racji jest w tym, ze powinno sie w polu nadawcy wpisac imie i nazwisko, ostatnio zauwazylam ze mailingi onetu zaczely podawac przynajmniej imie, aczkolwiek adrest wciaz bez zmian 😉 pozdrawiam

Maciej Dutko

Na co dzień prowadzę firmę edytorską Korekto.pl (korekta tekstów), w ramach projektu Audite.pl pomagam też e-sprzedawcom usunąć z ich ofert błędy psujące sprzedaż. Jeśli czas mi pozwala, dzielę się wiedzą podczas szkoleń i zajęć na najlepszych uczelniach biznesowych w Polsce (na zlecenie Allegro przeszkoliłem ponad 10 tys. sprzedawców i drugie tyle studentów).

Spłodziłem kilkanaście książek, w tym:
„Mucha w czekoladzie”,
„Targuj się! Zen negocjacji”,
„Efekt tygrysa”,
„Nieruchomościowe seppuku”
„Biblia e-biznesu” (to ponoć największy tego typu projekt na świecie).

Prowadzę szkolenia z niestandardowej obsługi klienta („Zen obsługi klienta”), z negocjacji („Zen negocjacji”) oraz ze skutecznych metod zwiększania e-sprzedaży („E-biznes do Kwadratu”) - uczestnicy tego ostatniego chwalą się nawet kilkusetprocentowymi wzrostami;).

Więcej: www.dutko.pl i www.wikipedia.pl.

Moje książki i szkolenia

Popraw się i sprzedawaj skuteczniej!

Audyt ofert Allegro i stron WWW:


Usługi edytorskie:

Korzystam i polecam

Hosting i domeny od lat mam w Domeny.tv – kocham ich za indywidualne podejście i pomoc zawsze, kiedy jej potrzebuję (podaj kod „evolu-evolu” i zdobądź 10% zniżki)


Jeśli dobre i praktyczne książki, to tylko w moim ukochanym Helionie!


Jako audiobookoholik a zarazem akcjonariusz Legimi korzystam z ogromu e- i audioksiążek w tym serwisie (sprawdź – 30 dni za darmo).


A jako że nie zawsze mam czas zadbać o zdrowe jedzenie, od lat pomaga mi wygodny i zdrowy katering z dostawą pod same drzwi, Nice To Fit You, który również polecam!


Rekomenduję tylko to, co sam lubię i z czego korzystam. Jeśli i Ty skorzystasz z moich rekomendacji, otrzymam drobną prowizję od firm, które polecam. A więc wygrywamy wszyscy i promujemy dobre i innowacyjne biznesy. Dzięki!

Mucha w czekoladzie, Maciej Dutko