Sięgając po tę książkę spodziewałem się szeregu grzecznych rad, jak mechanizmy gier zastosować do optymalizacji działań biznesowych. Otrzymałem coś więcej: fascynujące studium ludzkich reakcji i zachowań, które – znając reguły opisywane przez Tkaczyka – można niemal dowolnie kształtować. Albo raczej – gamifikować.
„Grywalizacja” należy do tych książek, których przeczytanie odkładałem przez 3 lata. Chyba głównie dlatego, że totalnie nie interesuję się grami – jedyne, co o nich wiem, to że Pac-Man jest żółty, a w ostatniej komnacie „Prince of Persia” na dzielnego księcia zamiast księżniczki – czeka zapewne Chuck Norris.
Ostatnio jednak wpadł mi w ucho audiobook. Na czytanie „papieru” nie mam czasu, teraz jednak nie miałem już wymówek. Przesłuchałem.
W swoim uproszczonym wyobrażeniu zakładałem, że teoria grywalizacji mówi, jak sterować zachowaniami ludzi w biznesie (czyli głównie klientów), aby – niczym bezwolne komputerowe ludki – szli tam i robili to, czego chce ich „operator”. Tymczasem Tkaczyk (notabene jeden z nielicznych autorów, którego nie tylko dobrze się czyta, ale i słucha), zabrał mnie w fascynującą podróż po teorii gier i regułach pozwalających budować niesamowitą interakcję z odbiorcami: klientami, kontrahentami, pracownikami, konkurencją…
Grywalizacja jest zarówno alternatywą, jak i uzupełnieniem współczesnego, coraz mniej udolnego i coraz bardziej skomplikowanego marketingu, rozumianego jako sztuka przekonywania innych osób do swoich produktów, idei czy zachowań. Co najważniejsze jednak, kiedy marketing mówi: „kup to!”, grywalizacja przekonuje: „zagraj!”. I tym… wygrywa.
PS. Zainteresowała Cię ta książka? Znajdziesz ją na www.onepress.pl.
Dodaj komentarz