Kilka tygodni temu Mateusz Chłodnicki, twórca wydawnictwa Złote Myśli, przedstawił mi koncepcję nowego serwisu Shuttout.com. Projekt ma swoją crowdfundingową premierę dziś, czyli 27 kwietnia, ale już dużo wcześniej było o nim głośno w branży. Genialny marketing czy niesamowity pomysł? O to i o kilka innych spraw postanowiłem zapytać Mateusza w ferworze wywiadów „Lampką po oczach”

 

Maciej Dutko, Evolu.pl: Rozpocznę pytaniem trochę „ni z pietruszki”, które jednak zadaje sobie wielu internautów: co się stało z Mateuszem Chłodnickim – twórcą wydawnictwa Złote Myśli, które było przecież chyba Twoim ukochanym dzieckiem?

Mateusz Chłodnicki: A coś się stało? Melduję się, jestem obecny. Ale zapewne chodzi Ci o to, dlaczego już nie jestem zaangażowany w biznes, który stworzyłem od podstaw? To temat zdecydowanie na dłuższą rozmowę, więc powiedzmy może tak, że popełniłem kilka błędów i decyzji, które doprowadziły do sytuacji, w której nie mam wpływu na Złote Myśli, ani też żadnych materialnych korzyści z faktu, że współtworzyłem to Wydawnictwo od samego początku. Z drugiej strony jednak wyznaję zasadę, że nic się nie dzieje bez przyczyny i trzeba tylko umieć wyciągać wnioski. Wiem, że gdyby nie wydarzenia ostatnich lat, których nie życzyłbym nawet największemu wrogowi, nie byłbym gotów na to, aby rozpocząć coś zupełnie nowego, na nieporównywalnie większą skalę. Podsumowując – moje „ukochane dziecko” dorosło i się usamodzielniło i choć w przenośni rodzicielskiej wyjechało z miasta i nie utrzymuje specjalnie kontaktu, to zawsze zostanie moim dzieckiem, a ja na zawsze zostanę rodzicem dumnym z dokonań dziecka.

 

Skąd zatem potrzeba nowego przedsięwzięcia, jakim jest Shuttout? Przecież to coś całkowicie innego niż wydawnictwo i sklep z książkami…

Absolutnie coś innego. I ta potrzeba z pewnością także wynika właśnie z tego. Z tego, aby przekroczyć kolejne granice, aby wytyczyć kolejne ścieżki. Złote Myśli powstały na bazie dwóch kluczowych elementów każdego biznesu: innowacyjności i marketingu. To jest to, co mnie inspiruje i motywuje do działania. Tworzenie czegoś, co zmienia aktualny stan rzeczy, wyznacza nowe ścieżki i podejmuje próby pozytywnego wpływania na rzeczywistość. Myślę, że moje 15-letnie doświadczenia w biznesie tak naprawdę przygotowywały mnie i były niezbędne, abym był w stanie stworzyć coś tak dużego i wyjątkowego, jak Shuttout.

 

Czas więc na najważniejsze pytanie: czym w istocie jest Shuttout i co odróżnia go od podobnych projektów, jakie już istnieją?

Shuttout to miejsce dla ludzi, którzy lubią robić zdjęcia i dzielić się nimi. Miejsce, w którym lajki zamieniamy na pieniądze, a komentarze pomagają rozwijać się w swojej pasji poprzez społecznościowe konkursy fotograficzne w wersji, jakiej jeszcze nikt nie odważył się do tej pory zrobić. Projekt absolutnie globalny, gdzie ludzie z całego świata będą mogli rywalizować między sobą, dzielić się swoją pasją i rozwijać się. Wdrażamy w Shuttout wiele unikatowych rozwiązań. Kluczowe to fakt, że w Shuttout będzie można wygrywać pieniądze, żywą gotówkę. Uczestnicy konkursu będą wpłacać symboliczne wpisowe, które będzie dodawać się do puli na nagrody.

Dla przykładu: jeśli 100 osób weźmie udział w konkursie i każdy wpłaci wpisowe po 5$, główna nagroda wyniesie 250$. Kolejny element, który jest dla nas bardzo istotny, to oddanie głosowania w ręce społeczności pasjonatów fotografii. Uprzedzając wątpliwości – mamy rozwiązania, które praktycznie eliminują problem z tzw. żebrolajkami – nie będzie tak, że ktoś, kto ma więcej znajomych, z automatu będzie wygrywał.

Ostatni wyróżnik, o którym napiszę (bo będzie ich znacznie więcej, ale nie zdradzajmy może wszystkiego:) to fakt, że damy użytkownikom możliwość tworzenia swoich własnych konkursów i zarabiania 10% z puli wpisowego za organizację. Jeśli ktoś zorganizuje konkurs (wybierze tematykę, ustali zasady, wysokość wpisowego), do którego zachęci 100 osób, które wpłacą po 5$ wpisowego, to organizator za sam fakt organizacji otrzyma 50$. Czegoś takiego po prostu nie ma w internecie; i nie mówię tutaj tylko o Polsce, ale o świecie.

 

Rozumiem więc, że będzie to miejsce „must be” raczej dla początkujących autorów, którzy szukają swojej szansy na sukces i bycie zauważonym. Ale czy to znaczy, że stare wygi fotografii nie będą miały tu wstępu, aby nie płoszyć młodych wilczków;)?

Wstęp będzie mieć każdy. Dalecy jesteśmy od cenzurowania czy ograniczania dostępu. Faktem jest jednak, że Shuttout jest tworzony z myślą o fotoamatorach, którzy nie są profesjonalistami i nie zarabiają na robieniu zdjęć. Pamiętajmy jednak, że amatorzy to wcale nie znaczy „słaba jakość”. Wręcz przeciwnie: w internecie ląduje codziennie około 2 miliardów zdjęć (tak!), a jak przejrzymy popularne serwisy, to te zdjęcia są niezwykłe. Zbierają dużo lajków, komentarzy. My po prostu dodajemy możliwość, aby te lajki zamienić na pieniądze w ramach dobrej zabawy.

Podoba mi się to, co powiedziałeś o szukaniu „szansy na sukces i bycie zauważonym” – to jedna z myśli, która nam przyświeca: aby dzięki konkursom w Shuttout pasjonaci fotografii mogli budować swoje uznanie, swoją markę, tak aby z czasem byli faktycznie rozpoznawalni. Planujemy np. wprowadzenie możliwości zamawiania zwycięskich zdjęć w fizycznej formie do powieszenia na ścianie. Wyobraźmy sobie autora, którego zdjęcia wiszą na ścianach ludzi z całego świata: w Londynie, Paryżu, Nowym Jorku… Wiszą dlatego, że ci ludzie docenili owe zwycięskie zdjęcia. To jest prosta droga do uznania na większą skalę i wierzymy, że takie możliwości Shuttout także otworzy przed amatorami fotografii. Kto wie, może sprawimy, że część z nich w końcu zacznie zarabiać na swojej pasji i robić to, co kochają, tylko wcześnie nie czuli się wystarczająco pewni siebie?

 

A jeśli nie jestem fotografem i niespecjalnie znam się na fotografowaniu? Czy model biznesowy Shuttout pozwoli i mi w jakiś sposób zarobić?

To zależy, co robisz. Jeśli jednak prowadzisz firmę, zależy Ci na budowaniu wizerunku, promocji marki w oryginalny sposób i diametralnym zwiększeniu zasięgu, to Shuttout może okazać się dla Ciebie wyjątkowo skutecznym narzędziem marketingowym. Damy możliwość firmom zakładania konkursów pod ich własnym brandem, wykorzystując nasz sprawdzony mechanizm. Firmy będą mogły w ten sposób docierać do swoich aktualnych fanów, ale także powiększać zasięgi. Wyobraź sobie firmę produkującą buty, która organizuje konkurs i mówi swoim fanom, żeby zrobili zdjęcia podczas ekstremalnych wyczynów w ich obuwiu. Aby wygrać, uczestnicy konkursu udostępniają informację dalej. Pokazując nie tylko markę, ale także i siebie zaangażowanego w interakcję z tą marką.

 

Czyli nieomal grywalizacja:). A z innej beczki: skąd pomysł na zbiórkę funduszy na odpalenie projektu przez PolakPotrafi? Czy nie wolałeś pozyskać inwestorów/udziałowców i ich kapitału tradycyjnymi drogami? A może crowdfunding to tak naprawdę… tylko pretekst, by dotrzeć z informacją o Shuttout do szerokiego grona odbiorców? 

Prawda jest dość brutalna, ale i prawdziwa. Nie miałem za bardzo wyboru. Pomysł na Shuttout chodził po mojej głowie od ponad 2 lat. Nie miałem jednak na niego środków i wstrzymywałem się licząc, że po „wyjściu” ze Złotych Myśli będę mieć kapitał na rozkręcenie czegoś nowego. W międzyczasie angażowałem się w różne projekty, ale prawdę mówiąc z jednej strony szukając tego, co tak naprawdę chcę robić, a z drugiej po prostu robiąc to dlatego, że sytuacja życiowa zmusiła mnie do skupienia się na zarabianiu pieniędzy, skoro poprzednie źródło się skończyło.

Miałem też niezbyt udane doświadczenia z inwestorami – były to bardzo cenne (choć może lepiej napisać „drogie”) lekcje i doświadczenie. Wiedziałem, że choć na Shuttout bez większych problemów mógłbym pozyskać kapitał od inwestorów, nie brałem tego w ogóle pod uwagę. Wtedy pojawił się temat z Polak Potrafi i uświadomiłem sobie, że to absolutnie może wypalić. Bo przecież to, co tworzymy, jest idealnym przykładem czegoś, co może mieć wpływ na olbrzymią społeczność ludzi, która zyska naprawdę dużo, jeśli ten projekt powstanie. Koniec końców to właśnie dla użytkowników tworzy się rozwiązania, a nie dla inwestorów. Jeśli chcemy mieć wolność tworzenia, możliwość szybkiego reagowania, bycia elastycznym i nie ograniczonym kimś „z góry”, to zdecydowanie jest to dobry wybór.

Druga strona medalu to coś, z czego większość osób nie zdaje sobie sprawy myśląc o crowdfundingu. Chodzi tutaj o możliwość przetestowania własnego pomysłu. Otrzymania niesamowitego feedbacku i komentarzy, które ostatecznie mogą doprowadzić do tego, że efekt końcowy będzie jeszcze bardziej piorunujący. Wiele osób popełnia błąd, że przygotowuje projekt latami, po czym odpala swój pomysł i okazuje się, że w ogóle nie spełnia on oczekiwań osób, dla których teoretycznie był robiony. Dzięki crowdfundingowi trudno popełnić taki błąd, jeśli wykorzysta się siłę społeczności do upewnienia się, w którą stronę iść i czego oczekują osoby, którym chcemy dostarczyć wartość.

Co do dotarcia do dużej liczy osób – z pewnością jest to także niewątpliwy atut: promocja przedpremierowa to bardzo silne narzędzie. Przetestowaliśmy je także w Złotych Myślach już 11 lat temu, organizując przedpremierowe uruchomienie. Crowdfunding to coś podobnego w pewnym zakresie. Pokazujemy DEMO, to co udało nam się stworzyć do tej pory, pokazujemy perspektywę, co jesteśmy w stanie zrobić przy odrobinie wsparcia (bo – nie oszukujmy się – jak ktoś dorzuci 10 zł na fajny projekt, to jego budżet na tym nie ucierpi, a jak dotrzemy do setek, tysięcy takich osób, to można sfinansować niezwykłe rzeczy). To jest jedna z sił crowdfundingu. Wszystko zależy jednak od tego, czy pomysł jest trafiony, czy dotychczasowa realizacja robi wrażenie, czy jest pomysł na przyszłość, no i czy osoby, które za tym stoją, są osobami, które są w stanie spełnić obietnice. Myślę, że my spełniamy wszystkie te elementy, dlatego wierzę, że wiele osób nas wesprze. I to nawet nie tylko tych, które lubią robić zdjęcia. Bo dlaczego Polacy nie mieliby wesprzeć innych Polaków, którzy pokazują, że warto myśleć i działać ambitnie, tworzyć rzeczy, które wnoszą wartość w życie innych ludzi i potrafią myśleć na olbrzymią skalę, inspirując innych do tego samego?

 

Na koniec pytanie o coś, co osobiście bardzo mi zaimponowało: już na wiele tygodni przed planowaną datą startu projektu na PolakPotrafi zacząłeś intensywnie i metodycznie angażować ludzi polskiego internetu do swego rodzaju „ambasadoringu” nad tym projektem. Mam wrażenie, że 27 kwietnia internet nie będzie mówił o niczym innym, jak tylko o starcie serwisu Shuttout:). Skąd tak duża determinacja, tak intensywne przygotowania do „uderzenia w rynek”?

Odpowiedź jest w sumie bardzo prosta: bo nie miałem innego wyjścia. Prawda jest taka, że w grudniu 2014 roku postawiłem wszystko na jedną kartę i prowadzę zmasowane działania na wszystkich frontach, aby osiągnąć zamierzony cel. Oszczędności zostało mi na maksymalnie kilka miesięcy i jestem absolutnie pewien, że to jest odpowiednia droga. Bo gdy wierzysz w to, co robisz, wiesz, że może to mieć olbrzymi wpływ na życie ludzi, że sprawia ci to przyjemność i jednocześnie ma olbrzymi potencjał, to czasem po prostu trzeba zaryzykować wszystko. Wtedy można stworzyć rzeczy wielkie. Wiele osób ma świetne pomysły, pomysły, które mogłyby nawet zmienić Świat. Ale niestety te pomysły bez egzekucji, bez realizacji, nie mają żadnego znaczenia.

Prawda jest taka, że jeśli nie skupiasz się na jednej, najważniejszej rzeczy, to szansa, że to wypali, jest znikoma. Przetestowałem to i widzę w praktyce, jak to działa. Skupienie ma olbrzymią moc. Ludzie to widzą, ludzi to inspiruje. Niech chociaż jedna osoba po przeczytaniu tego artykułu rozpocznie pierwsze kroki do realizacji swojego odkładanego od długiego czasu pomysłu, to będzie już dla mnie wielka nagroda.

 

Mateusz, dzięki za szczerą rozmowę. Czytelników Akademii Internetu, których zainteresował projekt Shuttout, zapraszam do wsparcia jego przyszłej legendy już teraz – właśnie wystartował projekt crowdfundingowy, w którym w zamian za symboliczne wsparcie możesz zgarnąć kilka fajnych „fantów”, w tym m.in. głośną książkę o budowaniu marki osobistej „Efekt tygrysa”.  

A za 40 lat będziesz też mógł pochwalić się wnukom przy kominku, że byłeś współtwórcą tego słynnego „Facebooka dla fotografów”:) 

 

Aby wesprzeć Shuttout i zgarnąć fajne nagrody, kliknij:

shuttout-wsparcie-akademiainternetu

 

mateuszchlodnickiMateusz Chłodnicki (ur. 1980) – przedsiębiorca związany z branżą internetową od 15 lat. Pomysłodawca i współtwórca pierwszego i największego w Polsce wydawnictwa elektronicznego Złote Myśli. Uwielbia innowacje i tworzenie rozwiązań, które wyróżniają się oryginalnością i wartościami, jakie dają użytkownikom. Pasjonat fotografii i nowych technologii.

1 komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Maciej Dutko

Na co dzień prowadzę firmę edytorską Korekto.pl (korekta tekstów), w ramach projektu Audite.pl pomagam też e-sprzedawcom usunąć z ich ofert błędy psujące sprzedaż. Jeśli czas mi pozwala, dzielę się wiedzą podczas szkoleń i zajęć na najlepszych uczelniach biznesowych w Polsce (na zlecenie Allegro przeszkoliłem ponad 10 tys. sprzedawców i drugie tyle studentów).

Spłodziłem kilkanaście książek, w tym:
„Mucha w czekoladzie”,
„Targuj się! Zen negocjacji”,
„Efekt tygrysa”,
„Nieruchomościowe seppuku”
„Biblia e-biznesu” (to ponoć największy tego typu projekt na świecie).

Prowadzę szkolenia z niestandardowej obsługi klienta („Zen obsługi klienta”), z negocjacji („Zen negocjacji”) oraz ze skutecznych metod zwiększania e-sprzedaży („E-biznes do Kwadratu”) - uczestnicy tego ostatniego chwalą się nawet kilkusetprocentowymi wzrostami;).

Więcej: www.dutko.pl i www.wikipedia.pl.

Moje książki i szkolenia

Popraw się i sprzedawaj skuteczniej!

Audyt ofert Allegro i stron WWW:


Usługi edytorskie:

Korzystam i polecam

Hosting i domeny od lat mam w Domeny.tv – kocham ich za indywidualne podejście i pomoc zawsze, kiedy jej potrzebuję (podaj kod „evolu-evolu” i zdobądź 10% zniżki)


Sporo podróżuję (jakieś 80 odwiedzonych krajów, +150 lotnisk i +500 lotów). Korzystne bilety oraz wygodne połączenia wyszukuję głównie na Kiwi.com (polecam zwłaszcza przy podróżach wieloetapowych).


Jeśli dobre i praktyczne książki, to tylko w moim ukochanym Helionie!


Jako audiobookoholik a zarazem akcjonariusz Legimi korzystam z ogromu e- i audioksiążek w tym serwisie (sprawdź – 30 dni za darmo).


A jako że nie zawsze mam czas zadbać o zdrowe jedzenie, od lat pomaga mi wygodny i zdrowy katering z dostawą pod same drzwi, Nice To Fit You, który również polecam!


Rekomenduję tylko to, co sam lubię i z czego korzystam. Jeśli i Ty skorzystasz z moich rekomendacji, otrzymam drobną prowizję od firm, które polecam. A więc wygrywamy wszyscy i promujemy dobre i innowacyjne biznesy. Dzięki!

Mucha w czekoladzie, Maciej Dutko