„Bzdetofony” a nawet „kurwofony” – tak telefony od wszelkiej maści telesprzedawców nazwali uczestnicy moich zajęć na studiach podyplomowych Nowoczesny marketing. Na ponad 130 osób (głównie odpowiedzialnych za marketing w swoich firmach) nie było ANI JEDNEJ, której ta forma natrętnego tele-spamu nie doprowadza do białej gorączki.
Dzień dobry, dzwonię do Pana z firmy X i chcę zapytać, czy zechciałby Pan poświęcić 30 minut na spotkanie z naszym doradcą. Telefon rozpoczynający się tą dramatycznie antypatyczną formułą może dopaść nas wszędzie: wyrwać ze snu, przeszkodzić przy obiedzie, zaskoczyć podczas prowadzenia samochodu. Telemarketerzy nie przebierają w środkach: tną równo po uszach na ślepo wybranych klientów, których numer telefonu udało im się „pozyskać z ogólnie dostępnych źródeł”.
Kiedy po raz piąty w ciągu dwóch miesięcy odebrałem bzdetofon z ofertą Panoramy Firm, postanowiłem – jak na kibica zen przystało – raz jeden nie dać się sprowokować do wypowiedzenia swojej pogardy (przynajmniej nie od razu), lecz wyedukować owego śmiałka, który za wszelką cenę chce wcisnąć swoją tele-nogę w drzwi mojego umysłu (rzekłbyś Czytelniku: gwałt, i miałbyś rację!).

A było to (z grubsza) tak:
Bzdetofon: Dzień dobry, dzwonię do pana z Panoramy Firm i chciałbym zająć kilka minut. [pierwszy upadek Dutkonia: grrr!] Czy zastanawiał się pan nad możliwością pozyskania nowych klientów dzięki reklamie w naszej bazie drukowanej i internetowej?
Dutko: Witam pana. Czy zdaje pan sobie sprawę, że jest już piątą osobą, która w ostatnich dniach dzwoni do mnie z Panoramy Firm chcąc koniecznie sprzedać mi reklamę w waszej książce?
– No cóż, być może kontaktowali się z panem moi koledzy…
– Zapewniam, że się kontaktowali. Czterokrotnie. Z tej liczby można już było wyciągnąć wniosek. A przynajmniej zakupić CRM-a [program do zarządzania bazą klientów i korespondencją – przyp. Dutkonia]. Mając taką bazę, wiedziałby pan, że TEN klient czterokrotnie odmówił.
– Ale to nie oznacza, że odmówi za piątym razem – padło z nutką radosnej nonszalancji.
– Obawiam się, że jednak to właśnie oznacza. Ja też zajmuję się troszkę marketingiem i w głowie mi się nie mieści, że tak poważna marka jak Panorama Firm pozwala sobie na telefoniczne spamowanie klientów.
– Taką mamy pracę. To jak będzie, może da się pan namówić? Gwarantuję, że przybędzie klientów…
– Tak się składa, że klientów mi nie brakuje. Dlatego dziękuję…
– Hmm, w takim razie gratuluję. Ale wie pan, klienci dziś są, a jutro się zmienia rynek i znów trzeba o nich walczyć. Dlatego reklama w Panoramie Firm…
– Czy pan nie odebrał jednoznacznego komunikatu? NIE INTERESUJE MNIE REKLAMA W PANORAMIE FIRM, interesuje mnie natomiast, aby państwo natychmiast usunęli mój adres z waszej bazy telemarketingowej – nie życzę sobie więcej tego typu telefonów. Czy zdaje pan sobie sprawę, że takie działania są antymarketingiem i tylko zniechęcają do was klientów? Czy ma pan świadomość…
– Ale to jest gwałt!
– Nie jest. Ja tylko chcę pana przekonać, że reklama w Panoramie Firm…
– Dobrze więc, zróbmy tak: mówi pan, że przybędzie mi klientów?
– Zdecydowanie. Oczywiście oferujemy wiele warian…
– Skoro jest pan pewien efektów, a ja – jako klient – mam duże wątpliwości co do skuteczności reklamy w tradycyjnych „żółtych stronach”, proszę zamieścić reklamę mojej firmy na 2 tygodnie w serwisie pf.pl. Jeżeli odnotuję sensowną konwersję tej reklamy na sprzedaż moich usług, wykupię pełny okres abonamentowy reklamy.
– A jeśli nie będzie tej, no, konwersji? To wtedy pan nie zapłaci i będziemy stratni?
– Zapewniał pan, że gwarantuje przyrost klientów. Skąd to wahanie?
– Bo wie pan, z rynkiem to nigdy nic nie wiadomo. Nawet najlepsza forma reklamy…
– Na pewno reklama, którą pan właśnie uprawia, nie należy do najlepszych. Dziękuję za rozmowę i jeszcze raz proszę o usunięcie mojego numeru z waszej bazy. Mam nadzieję, że to ostatni telefon od państwa.
[4 sekundy ciszy]– Nie zrobię tego.
– I będzie pan mnie dalej nękał? Jak długo?
– Do skutku.
.
Cóż, marketing ma wiele odmian. Podobnie jak buraki – jedne nadają się na barszcz, inne na paszę dla bydła.
Jedno jest pewne: nieszczęsnym telemarketerom warto jednak poświęcić kilka minut i przekazać – w mniej lub bardziej delikatnych słowach – tę smutną prawdę, że to, co uprawiają, bynajmniej nie jest gotowaniem barszczu.
Czasami nauka nie idzie w las – od kilku miesięcy mam spokój z bzdetofonami z Panoramy Firm.
[…] mówię i piszę o mojej awersji do tele-gwałcicieli (zobacz np. artykuł „Stop bzdetofonom”). Wiele osób – nie wiedzieć po jakiego diabła – próbuje ze mną […]
[…] mówię i piszę o mojej awersji do tele-gwałcicieli (zobacz np. artykuł „Stop bzdetofonom”). Wiele osób – nie wiedzieć po jakiego diabła – próbuje ze mną […]
I tej materii niestety od lat nic się nie zmienia,
nadal dzwonią i znichęcają do siebie całe pokolenia.
Zmienia się na szczęście to, że mamy już aplikacje takie jak „Odebrać telefon”, które – podobnie jak Yanosik na drodze – przestrzegają przed zagrożeniami telefonicznymi:). Sam używam tej aplikacji dop. od kilku tygodni i uważam, że jest genialna: kiedy dzwoni tele-spamer, wyświetla się odpowiednie ostrzeżenie, dzięki czemu bez odbierania i tracenia czasu na pasożyta mogę odrzucić połączenie i trwale zablokować numer dzwoniącego.
Dobrze wiedzieć, że jest taki program „Odebrać telefon”, wrzucę go sobie na telefon, aby wzmocnić ochronę anty-pasożytową 🙂
nachalny telemarketing jest niedopuszczalny
najlepiej jest oceniać negatywnie, ale nikt nie pomyśli, że po drugiej stronie siedzi żywy człowiek, który w głowie ma lampkę, że jeśli nie znajdzie chętnych na dane produkty, to nie zarobi. a wiadomo, każdy chcę w tym kraju zarobić i jakoś żyć. praca wiadomo, do lekkich nie należy, sam mam wśród znajomych sporo ludzi z tej branży i sami mówią, że lekko nie jest, no ale pomimo, że nie wszystkim się podoba taka forma promocji, to są i tacy, którzy chętnie się skuszą na ofertę przez telefon. ja nawet pary razy tak przedłużałem umowę telefoniczną i nie żałuję, bo dostałem korzystniejszą ofertę niż to co proponowali w necie czy punkcie.
Mnie nękają agitatorzy kart kredytowych 😀 można im powtarzać tysiąc razy, że nie zamierzam korzystać z takiego produktu bankowego, a to zamiast ich zniechęcać, dodatkowo nakręca 😀 „… Ale dlaczego? Przecież odsetki są naliczane dopiero po x dniach! Czy Pan wie jakie atrakcyjne zniżki/oferty Pana czekają jak tylko się Pan zdecyduje? … And so on 😀 … „. Normalnie mam wrażenie, że na karcie kredytowej mogę zarobić :D.
Ps. I jeszcze jeden niesamowity „kejs”:
Dosłownie 3 minuty temu odebrałem telefon. Głos niewieści rozpoczął dialog:
– Dzwonię z WizzAir; chciałabym panu zaproponować specjalną kartę kredytową, dzięki której nie będzie pan ponosił opłat rezerwacyjnych i może otrzymać bezpłatne bilety. Czy mogę przełączyć pana do naszego konsultanta, który przedstawi szczegóły oferty.
– Nie, nie może pani.
[4 sekundy ciszy]
– A czy mogę zapytać, co jest powodem takiej decyzji?
– Tak, może pani.
– Więc…?
– Powodem mojej decyzji jest chroniczna nienawiść do telemarketingu i telemarketerów. Choćby pani zadzwoniła z informacją, że chce mi pani dać za darmo kurę znoszącą złote jajka, odpowiedź będzie taka sama.
– Ale proszę pana, ta rozmowa jest zupełnie niezobowiązująca, nic pana nie kosztuje!
– Myli się pani, kosztuje mnie mój czas. Minutę mojego czasu wyceniam na 60 zł netto; jeśli zgadza się pani na pokrycie tych kosztów, poświęcę pani dowolny czas na dalszą rozmowę. W innym razie nie pozwolę na skracanie mojego życia.
– To proszę jeść jabłka.
[tym razem 3 sekundy zdumienia z mojej strony i reakcja]:
– Jabłka??
– Tak, podobno jedzenie jabłek wpływa na dłuższe życie.
[Poważnie, taką klamrą moja rozmówczyni zakończyła dialog!]
I jak tu nie koch(p?)ać telemarketerów…