Wezwania do zapłaty „wymaganej opłaty fakultatywnej” nie słabną. Przedsiębiorcy, zwłaszcza ci początkujący, masowo otrzymują pisma od licznych „rejestrów” nakłaniających do zapłaty za wpis. Niestety, duża część firm nabiera się i płaci…
O problemie pisałem na Evolu.pl już kilkukrotnie:
- w 2012 (Przedsiębiorco, uważaj na inteligentne oszustwo – Krajowy Rejestr Pracowników szaleje!),
- w 2013 (Kolejne cwaniackie „rejestry” wyłudzają pieniądze od młodych przedsiębiorców!)
- i w 2017 („Rejestr CEIDG – Wezwanie do zapłaty” – przedsiębiorco, nie daj się oszukać!).
Mechanizm jest prosty: internetowe cwaniaki pozyskują dane firm m.in. z CEiDG, a następnie przesyłają pismo wzywające do uiszczenia mniejszej lub większej opłaty za wpis do ich rejestru.
Urzędowa forma, pieczątki, podstawy prawne, oficjalny język… Wszystko to sprawia, że ofiarami padają najczęściej właściciele nowo założonych firm – rozpoczynając działalność gospodarczą, są przytłoczeni ilością formalności i kolejne pismo urzędowe z wymogiem spełnienia dodatkowych warunków często traktują z automatu.
Tymczasem tego rodzaju pisma to wyłącznie „udawacze” oficjalnych wezwań, a ich autorzy liczą na naiwność odbiorców. Co ciekawe – wezwania wysyłane bywają nawet do firm… zlikwidowanych 20 lat temu!
Kiedy opisywałem problem w poprzednich latach, część z Was przesłała mi informację, że dzięki tym ostrzeżeniom udało się uniknąć wpadki i straty pieniędzy. Kilka osób pożaliło mi się też, że niestety ostrzeżenia przyszły za późno, bo już zapłaciły… Rozgorzała także dyskusja (m.in. na Facebooku), że poza wzajemnym przestrzeganiem się, przedsiębiorcy nie bardzo mają jak walczyć z tym procederem.
A jednak – mamy przełom: 78-letni przedsiębiorca, który zamknął firmę pod koniec lat 90. (!) i w 2016 r. otrzymał „wymóg uregulowania fakultatywnej opłaty”, natychmiast złożył do prokuratury zawiadomienie o podejrzeniu popełnienia przestępstwa z art. 286 kodeksu karnego (wyłudzenie). Prokuratura początkowo umorzyła postępowanie, jednak po kilkunastu miesiącach wznowiła je i skierowała sprawę do zbiorowego prowadzenia przez Prokuraturę Okręgową w Gdańsku, która prowadzi zintensyfikowaną akcję przeciwko oszukańczym rejestrom:
Sprawa trwa. Korzystne rozstrzygnięcie przez prokuraturę otworzy poszkodowanym drogę do ubiegania się od oszustów odszkodowania na drodze sądowej. Najważniejsze tylko, aby nie ignorować takich patologii, lecz reagować i ścigać naciągaczy.
PS Przeczytałeś? Podaj dalej – ta informacja uchroni wielu Twoich znajomych przed podobnymi atakami.
Osobiście jestem sceptyczny co do efektywnej walki z tym procederem. Prawda jest taka, że ściganie naciągaczy jest tak mozolne i nieefektywne, że zanim dopadną jedną firmę powstanie kilka kolejnych. Poza tym wątpliwe aby udało się skutecznie dochodzić odszkodowań w sytuacji, kiedy nadawcą listów jest sp. z o.o. Nie ma obecnie mechanizmów pozwalających szybko blokować działalność takich firm (np. uniemożliwiając wypłatę środków do czasu wyjaśnienia). Efekt tego będzie taki, że rejestr, który będzie ciągany po sądach nie będzie miał majątku a skazany zostanie słup.
Ten sam model naciągania występuje przy okazji rejestrowania znaków towarowych. Każdy kto dokona zgłoszenia od razu dostaje pisma wzywające do zapłaty za publikację informacji o zgłoszeniu w Rejestrze…. Tutaj skany takich pism: https://znakitowarowe-blog.pl/przeczytaj-jezeli-chcesz-stracic-swoich-pieniedzy/
Nadal najskuteczniejszym sposobem jest prewencja i informowanie o niebezpieczeństwie.
Pozdrawiam
Zgadzam się, Mikołaj – informowanie i higiena mózgowa są zawsze skuteczniejsze niż ewentualna późniejsza walka:). Dlatego informujmy, ostrzegajmy, alarmujmy. Acz kiedy już szkodniki grasują, trzeba walczyć.