W ostatnich latach trochę się rozpisałem (9 czy 10 książek, straciłem rachubę; 4 kolejne są na warsztacie…). W związku z tym, że podobno „się znam”, tylko w ostatnich miesiącach masa ludzi (znajomych i nie) pyta mnie, jak wydać własną książkę. Możliwości zasadniczo są dwie, a każda ma swoje „zady” i „walety”.
Jakoś tak dziwne wrażenie mnie nachodzi, że więcej osób dziś pisze, niż… czyta. I nie mówię tylko o blogerach (i blagierach), którzy stali się już dość pospolitym elementem e-pejzażu. Coraz więcej śmiałków sięga dziś po cięższy oręż, jakim jest książka. „Mieć knigę na koncie” to wszak jeden z najmocniejszych elementów rosnącego ostatnio w modę „personal brandingu”, czyli budowania swojej osobistej marki, a i w efekcie nierzadko – pozycji eksperta.
Na marginesie, ciekawe czy wkrótce zamiast cv, kandydaci do pracy będą wysyłać potencjalnym pracodawcom wykaz swoich autorskich tytułów:).
Wracając do tematu: od czasów Gutenberga nieco się zmieniło, a wydanie własnej książki jest dziś łatwiejsze i tańsze niż kiedykolwiek wcześniej. Można tego dokonać na jeden z dwóch sposobów: samodzielnie lub za pośrednictwem wydawnictwa.
Wydanie książki przez wydawnictwo
Plusy:
- większy prestiż (tym większy, im bardziej markowy i znany wydawca),
- brak konieczności finansowania książki przez autora – wszelkie procesy wydawnicze i poligraficzne (korekta, skład, łamanie, druk) finansuje wydawca na własne ryzyko (choć ostatnio dowiedziałem się o sytuacji, w której niepewny powodzenia wydawca zaproponował autorowi 50-procentową partycypację w kosztach),
- brak konieczności szukania we własnym zakresie specjalistów, którzy wykonają ww. procesy,
- dystrybucją książek, a więc najważniejszym dziś procesem (sprzedaż uber alles…), również zajmuje się wydawca, który ma lepsze dojścia do sieci dystrybucyjnej – innymi słowy: nie martwisz się o sprzedaż, a tylko zgarniasz ustalone w umowie tantiemy.
Minusy:
- wymóg wysokiej jakości – wydawca nie przyjmie do publikacji tekstu, który jest słaby, nie rokuje nadziei na sprzedaż i/lub nie mieści się w profilu lub planie wydawniczym (papier jest cierpliwy; wydawca – mniej),
- dłuższy czas produkcji – Twoja książka nie będzie jedyną i zapewne nikt (poza Tobą) nie będzie miał intencji, by traktować ją priorytetowo lub dla jej szybszego wydania nie spać po nocach,
- masz mniejszy wpływ na to, jak będzie wyglądała formalnie książka (wydawnictwo zazwyczaj narzuca format, rodzaj papieru, formę druku, ukształtowanie typograficzne itd.),
- utrata praw autorskich majątkowych – standardowa umowa autorska przewiduje przekazanie praw autorskich majątkowych na rzecz wydawcy; jest to zwyczajowy kompromis, w którym ryzyko wydania książki kompensowane jest wydawcy przejęciem praw do publikacji i czerpania z niej większości zysków,
- jako nieznany (a więc niepewny dla wydawcy) autor, najprawdopodobniej otrzymasz skromną ofertę wynagrodzenia; może to być jednorazowe honorarium albo niewielki procent od sprzedanych egzemplarzy (zwyczajowo jest to 10%, ale zawsze się targuj – 15% też wydawcy nie zabije; no chyba, że jest słaby w sprzedaży); osobiście preferuję wynagrodzenie procentowe – to najuczciwsza forma rozliczenia tak dla wydawcy, jak i dla autora – obu stronom zależy wówczas, aby jak najmocniej wypromować i jak najlepiej sprzedać książkę,
- wydawcę musisz wybrać bardzo starannie: fakt, że jakaś firma jest znana, nie znaczy jeszcze, że będzie w stanie dobrze sprzedać książkę; przykładowo: możesz wydać swoją pracę magisterską lub doktorską (jeśli jest dobra) przez wydawnictwo uczelniane – da Ci to prestiż w świecie nauki, ale wydana w 50 (maks. 100 egz.) książka nie ujrzy światła dziennego, bo wszystkie woluminy trafią… na wymianę międzybiblioteczną z innymi uczelniami. Musisz więc zdecydować: czy zależy Ci na prestiżu (wtedy uderzaj do PWN-u, PIW-u, Wydawnictwa Literackiego), czy na wysokiej sprzedaży. (A może na jednym i drugim? Wówczas weź pod uwagę Helion, Świat Książki, Albatrosa i inne komercyjne, ale markowe domy wydawnicze).
– – – – – – – – – – – – – – – – – – – – – – – – – – – – – – – – Reklama – – – – – – – – – – – – – – – – – – – – – – – – – – – – – – – –
– – – – – – – – – – – – – – – – – – – – – – – – – – – – – – – – Reklama – – – – – – – – – – – – – – – – – – – – – – – – – – – – – – – –
Samodzielne wydanie książki
Plusy:
- możesz wydać wszystko: nawet zbiór mądrości ze ścian szaletów miejskich (swoją drogą, czy ktoś wpadł już na taki pomysł?;),
- krótszy czas produkcji książki – w zasadzie to, za ile tygodni będziesz miał gotowy nakład, zależy tylko od tego, jak sprawnie wszystko zorganizujesz (wydanie niewielkiej publikacji w 3-4 tygodnie jest całkiem realne),
- pełna kontrola nad wszystkimi procesami (wybór firmy korektorskiej – polecam oczywiście Korekto.pl:), składacza, drukarni, a nawet kanałów dystrybucji); sam również decydujesz o każdym elemencie Twojego dzieła – możesz wydrukować nawet różowy tekst na zielonym tle, acz z pewnych powodów obiektywnych – tego akurat odradzam,
- zachowujesz pełne prawa majątkowe do własnego dzieła; innymi słowy: kiedy Twoją wydaną już książką zainteresuje się oficjalny wydawca polski lub zagraniczny (a może producent z jednej z dzielnic Los Angeles), możesz ponownie zmonetyzować swój utwór sprzedając prawa autorskie lub tylko udzielając ograniczonej licencji na jego eksploatację,
- masz pełną kontrolę nad wpływami z książki – w najprostszej sytuacji 100% zysków (pomniejszonych oczywiście o podatek) trafia do Twojej kieszeni,
- satysfakcja – samodzielne zrobienie dobrej książki napawa dumą, bo jest to proces, w którym zmierzyć się musisz z wieloma przeciwnościami (to trochę jak samodzielne wejście na ośmiotysięcznik; acz jeśli Twoją książkę zechce wypuścić wydawnictwo Oxford University, wstydu również nie będzie).
Minusy:
- brak marki znanego wydawcy jest dla potencjalnych sieci sprzedażowych znakiem, że nikt nie weryfikował książki pod względem jej wartości, zatem przyjęcie jej do sprzedaży będzie bardziej ryzykowne,
- sam finansujesz wszystkie procesy produkcyjne książki; musisz także mieć w sobie solidną żyłkę organizatora, by skoordynować i zweryfikować prace korektora, składacza, umówić drukarnię i…
- …sprzedać książkę. To nie obcy wydawca, ale Ty będziesz musiał ustalić kanały promocji i sprzedaży; może okazać się, że w Twoim garażu na rok lub dwa wyląduje paleta z nakładem, którego – WTF? – nikt na Allegro nie zechce kupić; no ale od czego jest Facebook i znajomi skorzy do promocji? Od czego są pośrednicy (np. hurtownia Azymut czy pewna skromna sieć sprzedażowa o nazwie Empik; acz z tą ostatnią niestety majątku nie zrobisz, ponieważ prowizje potrafią przekraczać tu 50-60% finalnej ceny egzemplarza)?
A co z tytułowym drukiem fastfoodowym? Ano jest to jedna z odmian modnego w ostatnich latach self-publishingu. O ile jednak ten ostatni dotyczy głównie łatwej produkcji i dystrybucji e-booków, o tyle druk fastfoodowy (lepsze określenie nie przyszło mi do głowy), to sposób na błyskawiczne wyprodukowanie książki.
Jeszcze 2-3 lata temu na Allegro można było znaleźć oferty niewielkich drukarni cyfrowych, które za 500-600 zł oferowały produkcję książki z gotowego pliku PDF. Parametry:
- 100 egz.,
- do 100 stron,
- druk jednobarwny,
- oprawa miękka,
- blok klejony,
- papier – standardowy offset 80g/m kw.
Czyli za niewiele ponad 5 stówek (5 zł/egz.) mogłeś wydać swoją pierwszą książkę, bez wszystkich ceregieli związanych z tańcem godowym wokół wydawcy.
Teraz w internecie zaczyna przybywać serwisów oferujących łatwy i szybki druk. Ostatnio chwycił mnie za serce prościutki serwis WydacKsiazke.pl (nie korzystałem wprawdzie, ale interfejs, idea i pierwsze wrażenie są ultra-pozytywne i niewykluczone, że jeden z moich najbliższych projektów wydawniczych pójdzie właśnie tą drogą):
Proces self-publishingu jest więc jeszcze łatwiejszy, a przejrzyste kalkulatory pozwalają w 2 minuty określić interesujące Cię parametry książki i oszacować koszt jej produkcji – i tak chcąc wydać 500 egzemplarzy jednobarwnej, 180-stronicowej książki w standardowym formacie B5, zapłacę niespełna 5 tysięcy złotych (dokładnie 9,32 zł/egz.):
Zakładając, że sprzedam książkę za 29 zł, okazuje się, że wydanie własnego dziełka może być całkiem wysokomarżowym pomysłem na biznes. Pod warunkiem oczywiście, że wiem, jak sprzedać własną książkę.
Ja także jestem w trakcie pisania, ale zwlekałam z zakończeniem, bo obawiałam się co będzie z jej wydaniem, ale czytając to uspokoiłam się i czas dopiąć już wszystko na ostatni guzik 🙂
Trzymam zatem kciuki:) A jeśli będzie potrzebna firma korektorska, zapraszam do naszego http://www.korekto.pl.
Maciej
[…] Maciej Dutko o samodzielnym wydawaniu książki […]
Bardzo pomocny artykuł. Sam też jestem w trakcie pisania książki i będę chciał ją wydać własnymi siłami. Informacje z pewnością się przydadzą 🙂
Bardzo się cieszę:). Jeśli będzie Pan potrzebował korekty i składu (a może także projektu okładki), zapraszam do skorzystania z usług naszej firmy Korekto.pl.
Praktyczne, konkretne i pomocne rady. Zwłaszcza te o sprzedaży. ja bardzo się bałam tego samodzielnego wydawania, dziś jestem zadowolona i polecam
[…] selfpublishingu – zalet i wad, jakie niesie ze sobą samodzielne wydanie książki (art. Zrób sobie książkę – druk „fastfoodowy” czy dobry wydawca?). Dziś oddaję głos Marcinowi Osmanowi, autorowi książki „Biznes ci ucieka”, który […]