Do: Lidl Polska [a rykoszetem: także do innych sieci, stosujących tę starą jak świat, ale dość niefajną praktykę sprzedażową – nie róbcie tego!]
Lidlu Miły, lubię Was bardzo, ale mała porada marketingowa (bezpłatna): robiąc „promocję” gazetkową czy internetową na jakiś produkt, zastanówcie się dobrze, czy rzucenie „na” jeden sklep zaledwie kilku sztuk promocyjnego produktu, którym kusicie w reklamach, na pewno ma sens.
No bo: Tych kilka osób, którym się uda, na pewno będzie zadowolonych z polowania.
Ale: kilkaset takich, które pocałują klamkę i usłyszą: „A nie, mieliśmy tylko kilka sztuk!” – buduje sobie właśnie negatywne UX (Users Experience – przypis Dutkonia).
Efekt: klient – niczym pies Pawłowa – uczy się, aby w przyszłości nie wierzyć Waszym gazetkom i nie ufać w Wasze promocje, które są niczym innym, jak tylko bezsensownie zarzuconą przynętą, nastawioną na krótkotrwały efekt (co z tego, że skuszony klient przy okazji kupi inne produkty, skoro tracicie jego zaufanie na przyszłość?).
Mimo wszystko pozostaję z sympatią,
Maciej Dutko
[Komentarz subiektywny na podstawie dwóch własnych doświadczeń, w tym – jednego z dzisiaj, kiedy naprawdę zależało mi na zakupie kilku sztuk jednego z Waszych produktów, i to bez względu na jego cenę; wybrałem się więc do jednego sklepu, później do drugiego – w obu usłyszałem: „Mieliśmy tego tylko po kilka sztuk na każdy sklep”. Straciłem 2 godziny, a produktu, który był mi pilnie potrzebny, nie udało się kupić. Efekt: dziękuję, mnie możecie już gazetek ani reklam nie przesyłać – na pewno więcej im nie zaufam].
Dodaj komentarz