Uwaga! Licytacja Białego Tygrysa kończy się już dziś (31 sierpnia) o 23:59. Kto chce zapolować – zapraszam na www.facebook.com/efekttygrysa.
Niedawno spośród nakładu mojej książki „Efekt tygrysa” wyłonił się egzemplarz całkowicie unikalny, bo… biały! Okładka jest totalnie pozbawiona jakiegokolwiek nadruku! W pierwszym odruchu chciałem odesłać książkę do drukarni jako tzw. defekt. Ale już po kilku sekundach dotarło do mnie, że mam w rękach…
…prawdziwy skarb! Skarb na miarę wyjątkowego znaczka pocztowego z błędem w wydruku, przez co znaczek taki staje się wart miliony.
Ten egzemplarz – nie licząc okładki – jest zwyczajny: wnętrze zawiera taką samą treść, jak pozostałe 3999 egzemplarzy z tego nakładu. Ale okładka wieje arktyczną bielą:)
Jak to się stało, że trafił się tylko jeden taki egzemplarz – nie mam różowego pojęcia. Wszak gdyby w całym nakładzie książki do druku okładki przedostał się jeden duży, niezadrukowany arkusz, „białych” egzemplarzy powinno być kilka. Ale jest jeden.
A wygląda tak:
Dlaczego tak się tym przejąłem, że postanowiłem nagłośnić sprawę aż na blogu? Z jednego prostego powodu: jako że egzemplarz ten przez swoją nietypowość jest cudownie jedyny w swoim rodzaju, postanowiłem dedykować go pewnemu Facetowi, który również jest jedyny w swoim rodzaju – Żukowi, zwanemu również Żuniem, a znanemu m.in. z bloga Achondroplazjak.pl. Kim jest i na czym polega wyjątkowość tego Tygrysa – zobaczcie sobie sami:).
Momentalnie zrodził się spontaniczny pomysł: „Biały Tygrys” idzie na licytację, a…
99% z wpływu trafi na rehabilitację dla Dominika🙂
No i aukcja ruszyła. Bardzo nietypowo, bo na Facebooku. A konkretnie – na oficjalnym fanpejdżu książki: www.facebook.com/efekttygrysa. A dokładnie – pod postem z 21 sierpnia, z godziny 20:44.
To właśnie tu można licytować ten nietypowy egzemplarz „Efektu tygrysa”, który – śmiem przypuszczać – jest być może w ogóle jedyną książką na świecie, która na okładce ma… Absolutne NIC:). Kto wie, być może da ona podwaliny pod nowy rodzaj marketingu wydawniczego i teraz z premedytacją zacznie się projektować książki z pustymi okładkami (lub tylko zadrukowanymi w jednolitym kolorze). Czas pokaże:).
Tymczasem licytacja „Białego Tygrysa” trwa. Kto wie, może za 50 lat będzie wart tyle, co bezcenne jaja Faberge albo rękopis „Pana Tadeusza”. Wiem, wiem – dziś wydaje się to tylko niepoprawnym żartem, ale historia często pokazywała, że z perspektywy czasu rzeczy i zjawiska potrafią niezwykle zmieniać swoją wartość (pamiętacie, ile kosztowały obrazy van Gogha za jego życia?;).
Licytacja Tygrysa – albinosa potrwa dokładnie do końca sierpnia (do 31.08, do godz. 23:59). Ten unikalny egzemplarz trafi do osoby, która jako ostatnia w sierpniu złoży najwyższą ofertę. Dla zwycięzcy są też inne niespodzianki, ale więcej o nich już na stronie licytacji: www.facebook.com/efekttygrysa
Dodaj komentarz