Rząd wściekle drukuje pieniądze, wprowadza po kilkadziesiąt podatków rocznie i dorzyna przedsiębiorców bzdurnymi lockdownami. Pod pretekstem walki z epidemią, której nie ma i nie było, umacnia socjalizm, centralizuje, co tylko się da, i szykuje się do masowej nacjonalizacji. Pozwolimy na to?
W Polsce źle się dzieje: nowe podatki smażone są szybciej niż hamburgery w McDonaldzie, a szyte na kolanie ze strzępków paragrafów patchworkowe prawo sprawia, że przeciętny obywatel może zachować spokój: wszak wszystko dzieje się lege artis, prawda? Polski Holding Hotelowy, za którym stoi pewna partia polityczna i jej po(d)mioty zacierają ręce na myśl o przejęciach upadłych hoteli, a Narodowy Holding Spożywczy oficjalnie rozpoczął już przejmowanie prywatnych spółek.
Drażnią mnie tylko idioci, którzy jak mantrę powtarzają: „to przez epidemię”, „przez wirusa”. Pobudka! Jeśli jeszcze nie połączyliście kropek, o których alarmuję od dawna, może czas uruchomić choć jedną komórkę mózgową i wreszcie to zrobić! Jeśli jednak ktoś nadal nie rozumie i nie dostrzega, czemu naprawdę służą lockdowny i kolejne „obostrzenia”, cóż – bardziej jasne i oczywiste to już nie będzie…
A propos prawa: oczywiście wszystko przeprowadza się w białawych rękawiczkach, czyli w oparciu o kolejne pisane na plecach usłużnego kolegi z partyjnej ławy rozporządzenia, a z rzadka – nawet ustawy. Zauważmy tylko, że „prawo” i „sprawiedliwość” to dwa pojęcia, które – wbrew wyobrażeniom tzw. motłochu – niezwykle rzadko w naturze łączą się w parę. Dość przypomnieć największe zbrodnie w dziejach ludzkości, w tym masowe procesy inkwizycyjne czy totalitaryzmy radziecki i nazistowski, które również funkcjonowały w zgodzie z prawem. Czy zatem z automatu były też sprawiedliwe? Pozostawiam bez dalszego komentarza, ale ku refleksji.
Wracając do galopującej socjalizacji i ruszającej na wielką skalę nacjonalizacji: nasz kraj nie jest w tym niestety jedyny (piszę „niestety”, bo im bardziej chce się uciec z PiSki, tym bardziej nie ma gdzie…). Wiele krajów tzw. pierwszego świata doszło w swojej motłochokracji (zwanej przez ignorantów demokracją) do punktu zwrotnego. Punktu, w którym zawiść tych, którzy mają mniej (bo zazwyczaj – podkreślam ZAZWYCZAJ – są po prostu bardziej leniwi) wobec tych, którzy mają więcej (bo zwykle – podkreślam ZWYKLE – są bardziej przedsiębiorczy) stała się główną siłą napędową polityków, którzy – niczym sprytny pośrednik – zabiera tym drugim (których jest mniej), by rozdać tym pierwszym (których jest legion).
A że rachunek jest prosty, a pośrednik zawsze zyskuje na prowizji politycznej (tak samo jak makler, bukmacher i każdy inny – nomen omen – totalizator zarabia niezależnie od tego, czy klient zyskuje, czy traci), rządy kolejnych krajów „takdorozwiniętych” (w przeciwieństwie do „niedorozwiniętych”) zaczynają żeglować (a raczej dryfować) w stronę socjalizmu. Polska, Hiszpania, Portugalia, kraje skandynawskie, Niemcy i Francja, a od teraz już na całego także USA. I masa innych krajów.
Tak, proszę Państwa, wracamy pociągiem ekspresowym do nacjonalizacji i wywłaszczeń, kolektywiazacji i wrogich przejęć (oczywiście w majestacie patchworkowego prawa, które kroi się na miarę i sztukuje w zależności od bieżącej potrzeby)…
Od jutra (poniedziałek, 18.01.2021) przedsiębiorcy w całej Polsce zapowiadają masowe otwieranie swoich biznesów w ramach nieposłuszeństwa obywatelskiego (które jakiś czas temu zaproponowałem nazwać raczej obywatelskim buntem i ku mojej próżności określenie to masowo się upowszechnia). Z jednej strony cieszy mnie, że Polacy zaczynają wreszcie pokazywać PiS-owi jedyny wart pokazania mu palec – wszak kiedy ucisk reżimu staje się nie do wytrzymania, warto walnąć dłonią w stół i powstać. Z drugiej jednak potwornie się obawiam, że – jak to z polskimi powstaniami zwykle było – i to pospolite zbuntowanie zostanie przeprowadzone chaotycznie, bez należytego przygotowania, zaplecza prawnego i organizacyjnego…
Większość tych, którzy zaprotestują, to bowiem właściciele jednoosobowych działalności gospodarczych, a więc wszelkie mandaty nałożone na nich a niezapłacone, pozwolą reżimowi spod PiS-owskiej bandery zgrabnie przejąć nie tylko ich firmy, ale i majątki prywatne (dlatego od lat krzyczymy, aby przedsiębiorcy zakładali spółki, a nie JDG – ale oczywiście to tylko gderanie Kassandry, ponieważ w tym społeczeństwie ważniejsze jest to, co mówiły jakże obeznane z kodeksem spółek handlowych jaskółki…). Jeśli więc policjanci (którym zresztą również ostatnio grożono, że będą płacili odszkodowania z własnych kieszeni…) solidarnie nie dołączą do buntu i nie odmówią karania swoich współobywateli w imieniu chorych bandytów z PiS, i jeśli sądy masowo nie będą odrzucały takich spraw, będzie źle…
Tak czy inaczej, na barykady! Nie pozwólmy złodziejskim socjalistom zarżnąć naszych firm ani gospodarki!
#otwieraMY
PS Jeśli uważasz, że ten głos jest głosem rozsądku i może pomóc zwalczyć zarazę, która ogarnia nie tylko Polskę, ale i świat, udostępnij artykuł – każda przebudzona para oczu i sztuka mózgu jest dziś na wagę platyny…
[…] McPoland’s, patchworkowe prawo i socjalizm krajów takdorozwiniętych (17.01.2021) […]
[…] McPoland’s, patchworkowe prawo i socjalizm krajów takdorozwiniętych (17.01.2021) […]
[…] McPoland’s, patchworkowe prawo i socjalizm krajów takdorozwiniętych (17.01.2021) […]