Bank, z którym wiązałem nadzieję, przestał dla mnie istnieć. Alior Sync po raz ostatni zagrał krzywą piłkę i – z czerwoną kartką – schodzi z boiska. „Przyszła bankowość” przeszła do historii. Niezdecydowanych namawiam do masowej ucieczki, zanim i Was Alior sponiewiera niby jakieś prehistoryczne PKO.
Niespełna godzinę temu Alior Sync całkowicie przekształcił się dla mnie w Alior Syf. Świetnie zapowiadająca się bankowość, platforma inna niż wszystkie banki, sympatyczna na początku oferta – to wszystko okazało się nie wartą kichnięcia marketingową mistyfikacją. Dodam: ściemą z rodzaju tych, jakich nie cierpię najbardziej – działającą w modelu „Dać osiołkowi marchewkę, a później ją stopniowo zmniejszać”.
Alior Sync wystartował świetnie: nowoczesna platforma, innowacyjna obsługa klienta i atrakcyjne produkty. Jak się okazało, zagrania te były klasyczną krótką piłką, która miała w błyskawicznym tempie pozyskać klientów i wprowadzić Alior Bank na giełdę. Efekt osiągnięto szybko i sprawnie… po czym zaczęto odbierać klientom wcześniej zaoferowaną marchewkę. Mówię oczywiście głównie o cashbacku, czyli zwrocie 5% z każdej internetowej transakcji dokonanej z konta w A. Sync. Kusząca oferta, nieprawdaż? Wydajesz 1000 zł, a 50 zł wraca na Twoje konto. Tyle, że władze banku sukcesywnie wprowadzały ograniczenia tej oferty, aż cashback stał się tylko marketingową popłuczyną (bo nawet nie echem) wcześniejszej unikalności.
Władze Alior Sync pokazały, jak łatwo przekreślić i zniszczyć to, co mądrzy marketingowcy znają jako konsekwentnie pielęgnowana unikalna cecha oferty. Moja cierpliwość skończyła się 20 maja o 23:09, kiedy dowiedziałem się, że mimo niezwykle aktywnego korzystania z usług Aliora nie otrzymam ponad 700 zł cashbacku za kwiecień. Tak się złożyło, że kwiecień był u mnie miesiącem dość obfitych e-zakupów, a więc i premia od Synca urosła niemała. Balonik złudzeń i lojalności pękł jednak gdy okazało się, że – pomimo lojalności, a nawet wcześniejszego polecania tego banku – nie spełniłem jednego z nowych wymogów.
Swąd, który zaczyna wydzielać Alior Sync, jest pierwszym objawem, że ta zapowiadająca się sympatycznie i innowacyjnie marka, zaczyna z lekka płonąć. Nie wiem, jak Wy, ale ja nie pozwolę, by kolejny nierzetelny bankier ubrany w marketingowo atrakcyjną maskę bezkarnie palił moje pieniądze. Aliorze Syncu – dla mnie przeszedłeś do historii.
[…] miesięcy temu we wpisie Alior Sync czy Alior Syf? Dziękuję, nigdy więcej! skarżyłem się na bank, który najpierw dawał złote góry, aby przyciągnąć klientów, po […]
Fakt, może i nie jest tak pięknie jak obiecywano, ale nie jest też źle. Wydaje mi się, że ten artykuł jest pisany pod wpływem emocji. Alior Sync ma równiez sporo zalet. A wady? Cóż, chyba nie ma banku idealnego. Każdy ma tylko na celu jak największe wyciągnięcie kasy od klienta.
Oczywiście, że pod wpływem emocji – jestem wszak zwykłym, emocjonalnie reagującym klientem:) A sytuacje takie opisuję po to, aby uświadomić przedsiębiorcom, jak jeden krzywy ruch albo fałsz marketingowy powoduje, że emocje biorą górę nad klientem, który… klientem natychmiast być przestaje.
Identycznie jest z oprocentowaniem na koncie oszczędnościowym w tym banku. Co jakiś czas spada o 0,5 procencika z jakiegoś bardzo ważnego powodu. Potem chwila na zapomnienie i jak już przestaje boleć, to znowu ciach… Tylko czy jest gdzieś lepiej..?
Jeśli chodzi o spadek oprocentowania, to akurat skutek decyzji RPP o obniżkach stóp procentowych – tną więc i w bankach. Dobra strona tego medalu jest taka, że i oprocentowanie kredytów poszło mocno w dół.
Ale przecież sync już ponad miesiąc temu podał nowe warunki cashbacku (1500 zł srednio na koncie to nie jest problem, gdy robi się „obfite e-zakupy”) – dlaczego zatem ich nie spełniłeś?
Problemem jest to, że Alior najpierw stworzył unikalną cechę oferty, którą zwabił klientów, a później zaczął ją wulgarnie i bezpardonowo odbierać. Przeraża przy tym hipokryzja, z jaką bank tłumaczył decyzje o redukcji: „Tylko 6% klientów robi e-zakupy na kwotę powyżej 1000 zł miesięcznie, dlatego teraz zwrot będzie naliczany od zakupów na kwotę maksymalnie 1000 zł w miesiącu i 4000 zł w ciągu roku”. Źródło? Proszę bardzo: http://konto.sync.pl/zmiany
Czy dostrzegacie w tym bezczelną ironię i strach marketingowców Alior Synca, którym zabrakło odwagi by powiedzieć klientom prosto w oczy: „No dobra, osiołki, przyciągnęliśmy was do żłoba kusząc garścią siana, ale koniec tego dobrego – siano się skończyło”?
Smutny, naprawdę smutny przykład fatalnie złego marketingu. Niestety – przy tym bardzo skutecznego, bo klientów Alior pozyskał setki tysięcy.
Pamiętaj tylko, Drogi Aliorze, że diamenty – być może – są wieczne; klienci – nie!
Naprawdę myślałeś że będą Ci dopłacać 5% do zakupów cały czas? Dlaczego mieliby to robić?
Lechu, nazwijmy działania Aliora po imieniu, choć przy użyciu prostej metafory: wyobraźmy sobie pedofila, który zajeżdża wypasioną furą, otwiera okno, pokazuje atrakcyjnego cukierka, porywa dziecko, wykorzystuje i – wykorzystane – porzuca w lesie.
W mojej ocenie oferowanie klientowi jakiejś wartości, a następnie – kiedy klient zaufał, zapisał się, a nawet zaczął promować produkt wśród znajomych – odbieranie tej wartości, jest właśnie taką formą marketingowego pedofilstwa.
Dodajmy do tego efekt kaca u klienta, który polecił cashback (a przez to – cały bank) znajomym, po czym znajomi zaczęli słać feedback w rodzaju: „Żarty sobie robisz? Przecież ten cashback to jakaś żałosny giot!”.
Tyle w temacie; reasumując: ten, kto daje i odbiera, ten… Alior Sync.
A właśnie zastanawiałam się nad Alior Sync. Wydał mi się lepszy nawet po Deutsche Bank, koncie db net, właśnie tym, że nie trzeba nic wpłacac i wypłacać co miesiąc. Czyli jak nie przekroczy się 1000 zł miesięcznie i 4000 zł w ciągu roku zwrot nadal obowiązuje?
Apropo, po kliknięciu >http://konto.sync.pl/zmiany, wyświetla się taki komunikat z logo Alior Bank:
Nieprawidłowy adres strony
Przepraszamy, strona o podanym adresie nie została odnaleziona.
Prosimy sprawdzić poprawność adresu i spróbować ponownie.