„Ukryte ofiary pandemii” – tak Onet.pl mówi o zgonach spowodowanych nie samym wirusem, ale koronapsychozą. Czas zacząć spłacać podatek od głupoty…
Kiedy na początku marca 2020 w artykule „KoronaŚwirus, czyli nie daj się zwariować wirusokalipsie” prawdopodobnie jako pierwsza osoba w Polsce użyłem tego żartobliwego określenia, nie spodziewałem się, że ten „świrusek” na ponad pół roku sparaliżuje ludzkie mózgi. A jednak – minęło 8 miesięcy, a mimo oczywistych sygnałów i badań, o których pisałem we wcześniejszych artykułach, psychoza i wiara w „szatańskiego wirusa” nie ustępuje.
Co gorsza, właśnie zaczyna spełniać się najczarniejszy scenariusz, przed którym alarmowałem: jeśli wierzyć doniesieniom, właśnie ostro w górę poszły statystyki śmiertelności. Ale nie, nie na tzw. „kowid” – tu rząd i media wciąż próbują nas zastraszać tylko kolejnymi „rekordami zarażeń” (które, notabene, jak wszyscy myślący ludzie już wiedzą, wykazywane są przy pomocy niemiarodajnych testów…).
Teraz zaczyna się prawdziwa epidemia – epidemia zgonów na te wszystkie faktycznie groźne choroby, których z powodu medialnie wykreowanego koronastraszaka nie udało się odpowiednio wcześnie zdiagnozować i im zapobiec (sam każdego dnia drżę o życie moich starszych już rodziców, którzy – mimo całego inwentarza chorób – właśnie z powodu fałszywej pandemii koronawirusa nie mogą normalnie korzystać z pomocy lekarzy…).
Przytaczam szokujące dane za artykułem: „W październiku najwięcej zgonów w Polsce od lat. W ciągu tygodnia zmarło ponad 12 tys. osób”:

Zapiszcie sobie w kalendarzach na końcówkę 2022 r. przypomnienie i link do tego artykułu, abyście nie dziwili się wtedy, skąd wówczas „nagła” epidemia zgonów na raka. Może za dwa lata ktoś skojarzy, że jest to kolejna konsekwencja koronapsychozy, która skutecznie obniżyła także wykrywalność nowotworów w ich wczesnych, w pełni wyleczalnych stadiach…
[…] Fałszywa pandemia wystawia prawdziwy rachunek… […]
Myślę, że to nie tylko efekt koronapsychozy, ale przede wszystkim obciążenia służby zdrowia. Dostęp do opieki medycznej skurczył się w sposób zastraszający. Połowa ludzi boi się iść do lekarza, a druga połowa nie może się do niego dostać. Jeśli dodamy do tego ofiary COVID-19 to otrzymamy pełną pulę zgonów, która dziwnym trafem nie jest prezentowana na estetycznych prezentacjach w Power Poincie, pokazywanych na kolejnych konferencjach.
Przypomina mi się stare powiedzenie o zbudowanym płocie i reakcji różnych zwierząt… Pytanie, jakie powinniśmy sobie zadać brzmi: „Co możemy w tej sytuacji zrobić?” Jako nacja jesteśmy wszak bardzo kreatywni w wyszukiwaniu dziur zasiedlających rozmaite systemy. A tu kolejny system, tyle że strachu.